Nigdy nie byłem fanem używania Photoshopa do web designu. Mówiąc szczerze, wolałem już Illustratora lub InDesigna, mimo że projektowanie stron w tych programach (szczególnie w Indyku) uchodziło za herezję. Całe szczęście, od niedawna na rynku jest Adobe XD, stworzone właśnie dla web- i UI designerów. Nie ma co owijać w bawełnę – jego lekkość, szybkość i wszechstronna użyteczność sprawiają, że obecnie jest to dla mnie program domyślny do projektów sieciowych. A że wciąż jest lekko zabugowany i niestabilny; że nigdy nie wiadomo, czy po aktualizacji nie przestanie się uruchamiać? Cóż, da się z tym żyć, bo tzw. plusy dodatnie zdecydowanie przesłaniają te ujemne.
Krótko przypomnę – mój główny zarzut względem Photoshopa jako narzędzia do projektowania stron i interfejsów zasadzał się na twierdzeniu, że logika tego programu jest ukierunkowana na retusz zdjęć i malarstwo cyfrowe, a nie web design czy UI design. Ma on wszystko, o czym można zamarzyć, chcąc pięknie przetworzyć fotografię bądź namalować obraz, ale poważnie kuleje w zakresie innych narzędzi, przynajmniej bez doinstalowania do niego szeregu kluczowych pluginów. W rezultacie praca nad stronami internetowymi przy użyciu Fotoszopa to coś w rodzaju składania origami w rękawicach bokserskich; jest możliwa, ale trzeba się mocno napocić, chcąc osiągnąć jakiś stopień precyzji.
Jeszcze niedawno Adobe nie miało propozycji dla webdesignerów, oddając pole Sketchowi czy nawet Affinity Designerowi. Jednak te czasy to już przeszłość. Obecnie mamy bowiem Adobe XD i nie ma potrzeby uciekać się do dziwnych rozwiązań, mając narzędzie skrojone na miarę potrzeb.
Za darmo, ale nie do końca
Adobe XD jest programem udostępnianym w modelu freemium, tzn. można z niego korzystać bezpłatnie, ale bardziej zaawansowane funkcje są dostępne dopiero odpłatnie. Nie trzeba jednak się obawiać, że bezpłatna opcja pozbawia nas jakichś kluczowych funkcjonalności projektowych. Płatne elementy dotyczą raczej możliwości pracy w zespole i udostępniania prototypów współpracownikom lub klientom – rzeczy bardzo przydatnej, bez której jednak da się żyć. Wrócę do tego potem.
To nie jest recenzja (choć trochę jest)
Najpierw bowiem chciałbym opisać pokrótce, czym najbardziej ujął mnie ten program. Nie jest to recenzja pełną gębą, bo nie zamierzam wyczerpująco opisywać XD. Program jest już na rynku od jakiegoś czasu i łatwo znaleźć wiele artykułów na jego temat, jak np. ta w Grafmagu. To raczej kilka szybkich argumentów, za sprawą których niemal od razu przestałem rozważać powrót na stare webdesignerskie ścieżki i postanowiłem zadać sobie nieco trudu, by poznać nowy software. Dodajmy od razu, że było to naprawdę niewiele zachodu, bo program jest łatwy i przystępny, szczególnie dla osób znających inne aplikacje od Adobe.
Szybkość
XD jest naprawdę szybki. Odpala się w mgnieniu oka i działa bardzo płynnie, ale to w sumie nic dziwnego, gdyż nie pracujemy w nim na superciężkich plikach czy assetach. Mówiąc o szybkości myślę jednak też o interfejsie. Wszystkie potrzebne narzędzia i funkcje są łatwo dostępne, niemalże na wierzchu. Mamy je pod ręką, nie musimy się więc przeklikiwać przez rozmaite panele, a wygodny zestaw skrótów klawiszowych dopełnia dzieła.
Znajome skróty klawiszowe
Skoro już o tym mowa, skróty klawiszowe dostępne w XD to w dużej mierze te same kombinacje, którymi posługujemy się w innych programach Adobe. To bardzo ułatwia przesiadkę na XD, ponieważ instynktownie zaczynamy przekładać na niego stare odruchy, a on akceptuje je bez mrugnięcia okiem i działa tak, jak się spodziewamy. Osobiście nie wyobrażam sobie życia bez powiększenia obszaru CTRL + SPACJA, klonowania obiektów z ALT-em czy maskowania zdjęć poprzez wklejanie ich do kształtu poprzez CTRL + ALT + V. Adobe XD rozumie to wszystko, pozwalając mi od razu skupić się na robocie, a nie na przebijaniu się przez interfejs.
Uniwersalność
Bardzo podoba mi się to, że mogę w XD wykonać wszystkie etapy pracy projektowej, od wireframe’ów przez statyczne mockupy po dynamiczne prototypy, które mogę potem zaprezentować klientowi. Nie ma już potrzeby sięgania po zewnętrzne programy, wszystko mamy zaszyte w jednej aplikacji. To naprawdę bardzo ułatwia życie.
Współpraca
A skoro już o ułatwianiu życia mowa – nie do przecenienia jest też możliwość publikowania projektu on-line. Można to zrobić w trybie recenzji, dzięki czemu klient lub współpracownik może na ekranie przeglądarki internetowej zapoznać się z naszą pracą i nanieść komentarze. Można też udostępnić projekt w trybie deweloperskim, dzięki czemu programista, klikając na poszczególne elementy designu, może odczytać rozmaite parametry, niezbędne w jego pracy. To eliminuje częściowo potrzebę tworzenia ściągawek stylistycznych (stylesheets) dla deweloperów, dając im po prostu wgląd „pod maskę” projektu bez konieczności instalowania graficznego oprogramowania. Bardzo wygodne! Warto jednak nadmienić, że w wersji darmowej możemy mieć udostępniony tylko jeden projekt na raz. Cóż, nic nie jest doskonałe…
Nie ma róży bez kolców
A skoro już o tym mowa: dlaczego, u licha, nie ma w XD możliwości justowania akapitów?!? Wyrównanie do lewej, do środka, do prawej… A justowanie? Brak! Proszę państwa, to mi się w głowie nie mieści…
Jest naprawdę dobrze
Adobe XD jest bardzo udany. Mam szczerą nadzieję, że programiści będą nadal go udoskonalać, a menedżerowie mają jasną wizję rozwoju tego softu. Przydałoby się dodać tam jeszcze parę fajnych funkcji, jak np. równanie do obiektu kluczowego, jakaś forma organizacji pionowej (linie bazowe?), może obiekty wielostanowe. Z drugiej strony, nie warto chyba przeładowywać programu nadmiarem funkcji, bo to właśnie jego lekkość i prostota są tak ujmujące.
Jestem umiarkowanym optymistą, wierzę, że będzie dobrze i że XD będzie nam przyzwoicie służył przez kolejne lata.
Napisano na podstawie wersji 22.0.12
Jedna odpowiedź na “Adobe XD, czyli uśmiech pełną gębą”
Możliwość komentowania jest wyłączona.