Co nowego w InDesign CC 2019

Tegoroczna aktualizacja InDesigna do wersji 14.0 (CC2019) to pierwsza, która miała dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Wcześniejsze były mi w dużej mierze obojętne, gdyż używałem wówczas jeszcze wersji CS6 mojego ulubionego narzędzia ze stajni Adobe. Jednak, przesiadłszy się wreszcie (chcąc nie chcąc) na wersję chmurową programu, stałem się żywo zainteresowany tym, co też ciekawego deweloperzy dla mnie przygotowali. Okazuje się, że zmiany nie są – bynajmniej – rewolucyjne, jednak przynajmniej trzy z nich już po wstępnych testach ujawniają swój potencjał. Zatem, co nowego w InDesign CC 2019?

Listę nowych użyteczności, wraz z mniej lub bardziej rozbudowanymi opisami, znajdziemy na stronie Adobe lub w zestawieniu Jamesa Wamsera, polecanym przez InDesignSecrets. Wypiszmy je zatem (cytując za Wamserem), przyglądając się pokrótce ich zastosowaniu, by potem rzucić okiem na te najciekawsze. Wybór będzie, rzecz jasna, subiektywny.

  1. Importowanie komentarzy z pliku PDF. Nowa wersja programu umożliwia nam zaimportowanie komentarzy naniesionych na eksport PDF naszego projektu bezpośrednio do tegoż projektu w InDesignie.
  2. Wizualne przeglądanie czcionek. Łatwiejsze, ponoć, przeglądanie fontów. Na moje oko jest ono, rzeczywiście, inne, ale zmiana jest ot, taka kosmetyczna. Jedyna fajna rzecz to możliwość oznaczenia czcionki jako ulubionej (ikonka gwiazdki). Może to rzeczywiście pomóc w budowaniu katalogu własnych opcji typograficznych. Wada – lekki lag przy otwieraniu listy fontów. Może drażnić.
  3. Bardziej dostępne czcionki Adobe Fonts. Możliwość przeglądania i aktywacji czcionek Adobe bezpośrednio w programie. Nie wiem, może kogoś to ekscytuje, ale ja i tak wolę Font Squirrel.
  4. Dostosowanie layoutów. Efektywniejszy mechanizm automatycznego dostosowania tekstów i grafik po zmianie rozmiaru dokumentu. Rzadko zmieniam rozmiar dokumentu w trakcie projektowania, trudno mi ocenić przydatność mechanizmu.
  5. Projektowanie z wykorzystaniem kolorowych czcionek SVG. Umożliwia korzystanie z SVG OpenType. Dotychczas nigdy nie miałem takiej potrzeby.
  6. Dostosowanie formularzy PDF. Nowe funkcje umożliwiające (wreszcie!) wybór czcionek do formularzy PDF tworzonych bezpośrednio w InDesignie.
  7. Nowy panel WłaściwościCoś w rodzaju górnego panelu kontrolnego. Zawiera szereg ustawień dokumentu, które wcześniej były „zaszyte” w menu lub w głębi interfejsu. Może być przydatne.
  8. Przypisy w tabelach. Nareszcie. Brak możliwości wstawiania przypisów do tabel był jakimś nieporozumieniem. Nie traktuję tej zmiany jako udoskonalenia programu, lecz raczej jako naprawienie ewidentnego błędu czy poważnej niedoskonałości.
  9. Instrukcje dla drukarni. Dotyczy pakietów. Nie widzę użyteczności dla mojego trybu pracy. I tak eksportuję PDF-y produkcyjne, a wszelkie ustalenia prowadzę przez interfejsy online lub mailowo z pracownikami drukarni.
  10. Wstawianie grafik ze świadomością treści. Obrazy, wstawiane do kreacji, mają jakoby być automatycznie skalowane i kadrowane tak, aby widoczne były kluczowe elementy kompozycji. Za działanie funkcji odpowiada mechanizm uczenia maszynowego Adobe Sensei. (A jeśli nie wiecie, ki diabeł, to kliknijcie i zobaczcie filmik promujący tę technologię. Niech mnie licho, nie wiem, czy się ekscytować, czy obawiać. Myślę, że skroję na ten temat osobny wpis).
  11. Dostosowanie odstępów między różnymi stylami akapitowymi. Mamy teraz możliwość ustawienia innych odstępów po akapitach dzielących ten sam styl akapitowy i innych dla akapitów, po których następuje inny styl.

To tyle, jeśli chodzi o listę nowych funkcjonalności. Nie omieszkałem przetestować ich działania przed naskrobaniem tego wpisu i trzy nowości wydają mi się warte dłuższego odnotowania.

Importowanie komentarzy z pliku PDF

Każdy, kto pracował z łamaniem jakiegokolwiek tekstu, wie, że zawsze na złożony już materiał nanoszone są korekty. Dawniej odbywało się to przy użyciu znaków korektorskich wpisywanych na wydruki. Zdarzało mi się pracować w takim trybie, że złożony tekst był drukowany, wysyłany do innego miasta, gdzie korektor wprowadzał swoje uwagi, skanował materiał i przesyłał go z powrotem do mnie. Dość karkołomne, prawda? Jednak coraz częściej korekta publikacji po składzie odbywa się przy użyciu komentarzy nanoszonych na plik PDF. Aby udoskonalić ten proces, Adobe wprowadza możliwość importowania komentarzy z pliku PDF bezpośrednio do projektu. Czy to rzeczywiście działa?

Odpowiedź zależy od tego, na ile umiejętnie i konsekwentnie nasz redaktor lub korektor posługuje się komentarzami w PDF-ach. Wariant A jest taki, że używa on(a) wyłącznie narzędzia Dodaj notatkę w programie Adobe Acrobat Reader. Tak właśnie działają zazwyczaj redaktorzy i korektorzy, z którymi współpracuję. Po prostu w miejscu błędu czy poprawki wstawiają żółtą chmurkę i piszą np. „Zamiast kolarz wpisać kolaż”. Taki tryb pracy jako tako sprawdza się wówczas, gdy korektę mamy otwartą w osobnym programie. Nawet jeżeli chmurka komentarza zasłania mi tekst, mogę ją sobie przesunąć i odczytać felerny fragment tekstu, którego dotyczy. Jednak zaimportowane do InDesigna notatki komentarzy nie dają się, niestety, poruszyć. Tkwią tam, gdzie zostały umieszczone przez osobę komentującą PDF-a, zasłaniając treść. Można je jedynie usunąć.

Wariant B jest jednak taki, że nasz korektor lub redaktor posługuje się wszystkimi narzędziami redakcyjnymi w Adobe Acrobat Readerze i korzysta z możliwości Notatek zastępujących i Wstawiania tekstu od kursora. W takim przypadku nowa funkcjonalność InDesigna może rzeczywiście ujawnić swój potencjał, bowiem wystarczy w panelu komentarzy zaakceptować sugestię z komentarza, aby nasz tekst automatycznie zmienił się zgodnie z jej treścią. Pozwala to pominąć żmudny proces Kopiuj – Wklej lub ręczne przepisywanie/dopisywanie fragmentów tekstu.

Wybór czcionek w polach formularzy

Od czasu do czasu zdarza się, że muszę przygotować interaktywnego PDFa z polami formularza do wypełnienia. Wcześniej odbywało się to tak, że stworzony w InDesignie formularz musiałem i tak edytować zewnętrznym programem (w rodzaju Master PDF Editora, bo za Acrobata postanowiłem nie płacić), aby sformatować czcionki i nanieść ostatnie szlify. Twierdzenie, że w Indyku da się robić formularze PDF było więc nieco na wyrost, bo dało się w nim tworzyć co najwyżej prefabrykaty wymagające dalszej obróbki gdzie indziej.

Nowe funkcje pozwalają na znacznie więcej i wygląda na to, że przygotowanie eleganckiego formularza w pliku PDF da się już zrobić natywnie. Owszem, nie wszystko jest doskonałe. Marzy mi się możliwość sformatowania nie tylko kroju czcionki, ale także np. marginesów wewnętrznych pól formularza na wzór formatowania tych elementów przy użyciu stylów CSS na stronach internetowych. Cóż, takie rzeczy to jeszcze pieśń przyszłości, ale przynajmniej jesteśmy już na właściwej drodze. Aby nie być gołosłownym, prezentuję prościutki formularz, który spreparowałem przy użyciu nowych funkcji. Czas pracy – około 20 minut. (Oczywiście, aby nie było zbyt pięknie, do poprawnego wyświetlania potrzeba stacjonarnego czytnika PDF-ów. Pluginy przeglądarkowe renderują dokument niepoprawnie). Zobacz tutaj.

Dostosowanie odstępów między różnymi stylami akapitowymi

Niby pierdoła, ale czekałem na to od dawna. Bo, dla przykładu, formatując listę chciałoby się czasem dodać wolny wiersz, oddzielający ją od otaczających akapitów w strumieniu tekstu. Wcześniej trzeba było tworzyć osobny styl akapitowy, nanosić przesłonięcia lokalne lub wklepywać po prostu wolny wiersz do tekstu, co zawsze było jakąś ingerencją w logiczną strukturę dokumentu. Nowa funkcja pozwala nam określić odstęp między kolejnymi akapitami dzielącymi ten sam styl akapitowy i parametr ten ma większą wagę, niż odstęp przed lub po. Fajne udoskonalenie, natychmiast zacząłem używać.

Aktualizować, czy nie?

Aktualizacja oprogramowania zawsze budzi we mnie pewien niepokój, bo choć generalnie jestem otwarty na nowości, to czasem jednak boleśnie przekonuję się, że lepsze jest wrogiem dobrego. Jednak w tej sytuacji, póki co i całe szczęście, tak nie było. Update InDesigna uważam za udany. Koleżanki i koledzy indesignersi – polecam!

 

W obrazie wiodącym wykorzystałem zdjęcie asoggetti z Unsplash