Indyk po hebrajsku

Składałem już publikacje w wielu językach. Lwia część to, oczywiście, polskie projekty, jednak nie brak mi doświadczenia z angielskim, niemieckim, hiszpańskim, duńskim, rosyjskim i ukraińskim, a nawet koreańskim. Mimo oczywistych różnic pomiędzy nimi, podzielają one sposób zapisu od lewej do prawej, który sprawia, że praca nad składem wygląda tam bardzo podobnie. Zupełnie inaczej jest jednak z hebrajskim. Teoretycznie, aby poprawnie złożyć taki tekst, należy uzbroić się w InDesigna ME (Middle East, wersja na Bliski Wschód). Czytaj: zapłacić. Teoretycznie. Czy można jednak poradzić sobie z tym zadaniem, używając zwyczajnego „Indyka”? Można. Ale zacznijmy od początku.

Wiosną tego roku miałem przyjemność współpracować z Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu w zakresie przygotowania plansz na wystawę „COEXIST: Poznań i Żydzi”. Ekspozycja składać się miała z 15 plakatów formatu 100×150 cm. Każdy z nich ukazywał odrębny aspekt historii Żydów i miasta Poznania. Założeniem projektowym było dać absolutne pierwszeństwo treści (głównie fotografiom, ale także rycinom i tekstowi), ograniczając design do nienachalnego zasygnalizowania konotacji z judaizmem. Żadnej nachalnej symboliki (w rodzaju gwiazd Dawida) czy bogatej ornamentyki. Czytelność i minimalizm.

Nie ukrywam, że lubię takie zadania. Dla mnie kwintesencją designu jest użycie minimum formy koniecznej, aby treść mogła w pełni zaistnieć. To ten punkt, w którym rzemiosło spotyka się ze sztuką, pozostając przy tym wciąż rzemiosłem. Nie, żebym był w tym wirtuozem; chodzi raczej o to, że jest to taki mój prywatny Everest – kierunek rozwoju. Dlatego też wszystkie zadania, które popychają mnie w tę stronę, są mi szczególnie miłe.

Dodatkowo, w przypadku projektów do wystawy pojawił się jeszcze aspekt wyzwania technicznego. Teksty, które należało złożyć i umieścić na tablicach, były zredagowane w językach angielskim oraz hebrajskim. Otóż, hebrajski jest językiem zupełnie odmiennym od języków europejskich, zapisywanym własnym alfabetem, na dodatek od prawej do lewej strony. Z naszej, europejskiej perspektywy, kropki występują w nim przed zdaniami, a glify występują czasami w kompanii dziwnych znaczków towarzyszących. Słowem: egzotyka. Na dodatek taka, której teoretycznie nie obsługuje zwyczajny InDesign (np. CS6, którego używałem do tej pracy). Wynikały z tego dla mnie dwie sprawy: znaleźć czcionkę, która będzie zgodna z charakterem mojego projektu i wymyślić sposób złożenia tekstu tak, aby zachować jego poprawny zapis.

Realizacja pierwszego zadania była dość oczywista. Potrzebowałem czcionki, która byłaby odpowiednikiem prostej łacińskiej bezszeryfówki (jak Helvetica czy Open Sans). Rozwiązaniem okazało się Noto Sans Hebrew, minimalistyczny font zaprojektowany dla Google z myślą o obsłudze hebrajskiego alfabetu, który cechuje czytelność i prostota – dokładnie to, czego potrzebowałem.

Druga kwestia była bardziej złożona. Mimo że mój „Indyk” był w stanie wyświetlać hebrajskie znaki (bo dlaczego niby miałby nie móc), to jednak nie radził sobie zupełnie z zapisem od prawej do lewej. Włączenie justowania akapitu do prawej strony i uruchomienie opcji układacza world-ready, bynajmniej, nie pomagało. Wyglądało na to, że mój program po prostu nie umie złożyć takiego tekstu i już. Jednak od czego jest indesignsecrets.com i sympatyczna społeczność indesignowych geeków? Zagłębiłem się w lekturę artykułów, linków i komentarzy i w niecałą godzinę miałem gotową receptę na sukces.

Oczywiście, mogłem dokupić sobie plugin do obsługi wszelkich możliwych języków świata. W porównaniu z całym programem, prezentował się on całkiem niedrogo, lecz nie na tyle, bym był skłonny to zrobić. Tym bardziej, że udało mi się dotrzeć do pewnego sprytnego tricku.

Trick polega na utworzeniu ramki tekstowej, przełączeniu języka na hebrajski, wyborze interesującej nas czcionki (Noto Sans Hebrew w moim przypadku) i wygenerowaniu tekstu zastępczego. Lorem ipsum, które InDesign wleje do naszej ramki, będzie zapisane w języku hebrajskim, a co ważniejsze, będzie miało poprawne ustawienia akapitu! Okazuje się, że każdy InDesign ma „pod maską” wszystkie potrzebne funkcjonalności. Po prostu są one niedostępne z poziomu interfejsu. Zapewne dlatego, byśmy musieli kupować wersję ME dla bardziej egzotycznych projektów. A fe, Adobe! Shame on you.

Wszystko, czego teraz potrzebujemy, to zapis formatowania do stylu akapitowego i voilla, mamy możliwość składania hebrajskiej treści w zwykłym, niewschodnioazjatyckim „Indyku”. Podejrzewam, że analogicznie można postąpić w przypadku składu np. arabskich treści.

Więcej na temat tego tricku znajdziecie w tym artykule. Szukajcie komentarza użytkowniczki dburns pod głównym tekstem.

*

Pod koniec pracy nad wystawą spotkałem się z redaktorem zajmującym się językami wschodnioazjatyckimi aby przeprowadzić korektę hebrajskich treści.

– Wie pan – rzekł facet – spodziewałem się katastrofy po tych tekstach, a tymczasem widzę, że tu nie ma za wiele do poprawiania. Jak pan to zrobił? Ma pan InDesigna ME?

Uśmiechnąłem się szeroko. 

Mała rzecz, a cieszy.